Za siedmioma lasami, za siedmioma skrzyżowaniami i jedną obwodnicą jest kraina, w której każdy, bez względu na wiek, płeć i wykształcenie, może być kim chce, a nawet podróżować w czasie... Ta kraina mieści się na obrzeżach Lublina, a wrota do niej otwierają się na każdej próbie i spektaklu Amatorskiego Teatru Towarzyskiego.
Teatr powstał w 2006 roku przy Stowarzyszeniu Kulturalno – Oświatowym „Węglin Północny” z inicjatywy jego prezesa Dariusza Borucha. Idea przedsięwzięcia nawiązuje do popularnej niegdyś, łączącej przyjemne z pożytecznym zabawy w teatr. Członkowie ATT rozwijają swoje indywidualne talenty artystyczne, mówią piękną polszczyzną, dzielą się z kolegami z grupy swoimi literackimi olśnieniami, by potem krok po kroku, z dbałością o każdy szczegół przenieść tekst na scenę. Publicznością stają się wtedy przyjaciele, rodzina, znajomi, sąsiedzi – choćby trzyosobowa grupka miłośników teatru.
W Kraśniku widzów było nie trzech, a trzystu. W ubiegły czwartek 28 listopada Amatorski Teatr Towarzyski wystawił w CKiP wiecznie aktualną komedię Moliera „Mieszczanin szlachcicem”, w adaptacji i reżyserii Dariusz Borucha, który był ponadto odtwórcą głównej roli. Lubelska trupa przypomniała historię bogatego mieszczanina, któremu żądza awansu społecznego odbiera rozum. Pan Jourdain tak bardzo chce się obracać w wyższych sferach, że gotów jest pobierać bezsensowne nauki, udzielać bezzwrotnych pożyczek hrabiemu birbantowi, trwonić dobytek na prezenty mające mu zjednać względy pięknej markizy, wreszcie ryzykować szczęściem swej jedynej córki, odmawiając jej ręki zwykłemu kupcowi. Na szczęście, dzięki życiowej mądrości żony i sprytowi prostych sług i przyjaciół, przypowieść ma szczęśliwy koniec – rodzina, majątek i miłość młodych zostają ocalone. Morał? Co najmniej dwa: chorobliwa ambicja nie prowadzi do niczego dobrego i nie wszystko można kupić.
Te prawdy artyści z ATT przekazali kraśniczanom z wielką klasą. Niezaprzeczalny talent aktorski, nienaganna dykcja, wrodzony zmysł kabaretowy wydobywający z tekstu każdy rodzaj najdrobniejszego nawet komizmu, zamieniły salę widowiskową w najprawdziwszy teatr. Dzieła dopełniły piękne, bogate kostiumy, przygotowane wraz z dekoracjami przez Grażynę Laskowską –Cielniak. Przymiotnik „amatorski” w nazwie grupy z Węglina z pewnością nie oznacza braku profesjonalizmu. Bliżej mu zdecydowanie do określenia stosunku naszych amatorów do tego, co robią – a wyraźnie widać i słychać, że kieruje nimi najszczersza, w dodatku odwzajemniona miłość do teatru. Zresztą, zebranie w jednym miejscu na wielomiesięczne próby kilkunastu osób, z których każda pracuje gdzie indziej (na uniwersytecie, w szkole, firmie farmaceutycznej, kancelarii prawniczej, etc.), ma swoje życie i musi pozostawić scenę w sferze hobby – samo w sobie jest wielką sztuką.
Liczba widzów i gorące oklaski na zakończenie spektaklu dowodzą, że kraśniczanie spragnieni są klasyki. Być może genialny Molier dał początek pięknej przyjaźni między dwoma nie tak znów oddalonymi domami kultury – DDK „Węglin” i CKiP. Pod egidą tego pierwszego repertuar Amatorskiego Teatru Towarzyskiego nieustannie się rozrasta. Jest w nim Szekspir, Owidiusz, Fredro, Tuwim, Cohen, Herbert, wszystko co gra w klasyczno – liryczno – kabaretowych sercach pana Dariusza i spółki. Guru ATT obiecał, że w przyszłym roku jego trupa przyjedzie do Kraśnika ze Szwejkiem i Czechowem. Trzymając za słowo, rozbawieni i rozmarzeni, raz jeszcze bijemy przemiłym gościom z Lublina brawo.
Edyta Bodys